Drodzy Rodzice, Kochane Dzieci!

Oto nasz blog! Co tutaj znajdziecie? Raz w miesiącu będzie katecheza dla Rodziców, raz w miesiącu też będzie tu zamieszczony materiał do nauki dla Dzieci. Będą też podawane nabożeństwa, którymi możecie się pomodlić w gronie rodziny w Waszych domach.Znajdziecie tu też ciekawe opowiadania, które przeczytają Wam Rodzice. To wszystko po to,aby pomóc Wam jak najlepiej przygotować się do tego ważnego dnia w Waszym życiu, kiedy to po raz pierwszy Jezus przyjdzie do Ciebie w Komunii Świętej. A zatem... do pracy!

piątek, 23 października 2009

Bóg mówi do nas - Listy świętego Pawła


Chociaż św. Paweł żył w tak odległych czasach, jego życie możemy poznać dość dobrze dzięki , które po nim zostały. Fragmenty z nich słyszymy bardzo często w  podczas Mszy Świętej. Dzięki nim dowiadujemy się także, jak żyli w pierwszych wiekach chrześcijańskiej ery. Aż 13  św. Pawła znalazło się w  Nowego Testamentu. Większość  gorliwy Apostoł Narodów pisał do , których spotkał na  apostolskiej podróży. Nie mogąc się z nimi spotkać w ich , w ten sposób pocieszał ich, napominał i umacniał naukę . Tak powstały  do mieszkańców Galicji, Efezu, Filipii, Kolosów, Koryntu, Rzymu i Tesalonik. Oprócz tych  są jeszcze takie, które św. Paweł pisał do swoich : Filemona, Tymoteusza, i Tytusa. Warto pamiętać, że niektóre z tych powstały, gdy św. Paweł przebywał w . Dużym zaskoczeniem dla wielu z Was będzie fakt, że chociaż apostoł był bardzo wykształcony i znał język grecki, to jednak nie pisał  osobiście, tylko je dyktował. Spisywali je natomiast jego  lub trudniący się tym pisarze. Aby potwierdzić wagę i autentyczność , św. Paweł na końcu je podpisywał, dołączając często specjalnie pozdrowienie.

Autor: Marta Gródek-Piotrowska; rys. Monika Potoczek

czwartek, 22 października 2009

Prawdziwi przyjaciele

Jako, że zbliża się uroczystość Wszystkich Świętych, opowiem wam o przyjaźni ze świętymi. Kiedy byłam mała dziewczynką często chorowałam. Musiałam leżeć w łóżku, a wysoka gorączka i ból głowy nie pozwalały mi ani czytać książek, ani bawić się lalkami. Nie miałam siły rozmawiać nawet z moim pluszowym psem, który wiernie chorował obok mnie. Długie godziny wlokły się niemiłosiernie, tykanie zegara trochę mnie usypiało, a trochę denerwowało. Czekałam aż rodzice wrócą z pracy, a siostra ze szkoły. Zawsze wtedy dużo mi opowiadali, odpędzali nudą, a przede wszystkim sprawiali, że zapominałam o swojej chorobie. Pewnego razu tata zaproponował, że z racji zbliżającego się dnia Wszystkich Świętych, poprosi księdza proboszcza o przyniesienie do mnie Pana Jezusa. Byłam już po Pierwszej Komunii świętej i bardzo mnie ten pomysł ucieszył. Mama przygotowała na tę niezwykłą wizytę pokój: zawiesiła czyste firanki, poukładała na półce moje zabawki, a na stoliczku przy łóżku położyła wykrochmaloną serwetkę, Pismo Święte, mój ulubiony krzyżyk i świecę. Siostra upiększyła jeszcze stoliczek bukiecikiem kolorowych kwiatków i pomogła mi przebrać się w czystą piżamkę. Byłam gotowa na Oczekiwaną Wizytę. W nocy długo nie mogłam zasnąć. Czoło miałam rozpalone i bardzo bolała mnie głowa. Na domiar wszystkiego coś w tej obolałej głowie zaczęło się dziać. Najpierw napłynęły do niej gęste, czarne jak smoła myśli i odezwał się nieprzyjemny głos:
- Oho, ho! Pewnie, pewnie! Wyobrażasz sobie, że Pan Jezus będzie się fatygował do takiej smarkuli jak ty? Niedoczekanie! Nie ty jedna jesteś na świecie. On zajmuje się tylko ludźmi dorosłymi.
Aż zadrżałam ze strachu i ze smutku. Nie miałam siły zaprotestować i już już wysuwałam nogi spod kołdry, żeby pójść do rodziców i odwołać wizytę księdza, gdy ciemne myśli ustąpiły miejsca jasnemu podmuchowi. W owym podmuchu usłyszałam czyjś filuterny śmiech i ciepłe słowa:
- Nie daj się nabrać Pan Jezus okropnie kocha dzieci, a najbardziej te, które są urwisami, albo te, które są samotne, chore i smutne.
- Trochę tak jak ja...?
- Właśnie! Przyszłam, żeby ci to powiedzieć i żebyś na Niego cierpliwie czekała. Mówię ci, On po prostu przepada za dziećmi. To jest nasz najlepszy Tatuś. Dostałam od Niego mnóstwo róż i nawet jedną ci zostawię.
- Och, dziękuję, dziękuję, powiedz mi tylko dziewczynko jak ci na imię? - Nazywają mnie Mała Tereska. lak ci będzie smutno zawołaj mnie!
Po chwili perlisty śmiech ucichł, a wtedy znowu odezwał się nieprzyjemny skrzek:
- A Bóg, to myślisz, że interesuje się drobiazgami? Cóż dla niego znaczy pojedynczy człowiek, skoro musi kierować całymi narodami! Nie jesteś warta Jego uwagi.
I znowu zwątpienie wkradło się w moje serce. Tym razem nie zdążyłam nawet wysunąć stopy spod kołdry, bo usłyszałam czyjąś przepiękną pieśń. Opowiadała ona o tym jak Bóg umiłował cały świat i najdrobniejsze stworzenie. O tym z jaką czułością opiekuje się i każdym człowiekiem i roślinką i najmniejszym zwierzątkiem. Głos, który śpiewał był radosny, o barwie miodu, ale i o sile rwącej rzeki. Gdy skończył swoja pieśń, zwrócił się do mnie - Jesteś bardzo ważna dla Pana Jezusa. Umarł na krzyżu tak samo za mnie, jak i za ciebie. Nie zapominaj o tym. Zostawiam ci małe piórko. Kiedy nań popatrzysz, pomyśl sobie, że jesteś jak pisklę, o które troszczy się Niebo!
- Jak się nazywasz? - ledwo zdążyłam zapytać znikającą w mroku postać.
- Franciszek. Przypomnij sobie o mnie gdy zwątpisz, że Pan Bóg cię kocha.
Uspokojona i trochę oszołomiona przymknęłam oczy. Nim zdążyłam choć trochę odetchnąć rozległ się przeraźliwy wrzask. - Uważaj, bo te bzdury zupełnie cię ogłupią. Zresztą, he, he, he... oj, nie mogę! Umrę ze śmiechu! - rżał ohydny głos -Zresztą, jesteś tak głupia, że Jezus nie miałby o czym z tobą rozmawiać. Jego święci, to przecież same mądrale. O, ta cała Tereska, brrr ... została Doktorem Kościoła! Albo Franciszek, niby taki biedaczyna i dziwak, a jego zakon jest jednym z najliczniejszych na świecie. Jest także wielu innych, którzy potrafią tylko się wymądrzać i nie mówią prawdy o Bogu. A prawda jest taka, że On ceni tylko mądrość, sprawiedliwość i takie tam... No i co? Nadal wierzysz, że sam Jezus przyjdzie do ciebie?
- Na pewno przyjdzie, tak jak do mnie. Ja właśnie byłam bardzo głupia, a przecież Pan Bóg niezwykle mnie ukochał - ktoś odezwał się cicho, ale dobitnie. - Skończyłam zaledwie cztery klasy szkoły podstawowej, a Jemu wcale to nie przeszkadzało. Zechciał ze mną rozmawiać i uczyć mnie wiary w Jego miłosierdzie. Bo najważniejsze jest Jego miłosierdzie. Pamiętaj o tym i ufaj tylko Jezusowi. Zostawię ci obrazek, który został namalowany z Jego polecenia. Będzie ci o tym wszystkim przypominał. Głowa do góry i przygotuj się na jutrzejsze spotkanie z Nim. Teraz już zaśniesz spokojnie, a ja i moi Przyjaciele będziemy czuwać nad twoim snem.
- A kim jesteś? - wymamrotałam ziewając.
- Faustyną - odpowiedział miły i naprawdę spokojny głos.
Nazajutrz obudziłam się wyspana i roześmiana. Nawet spadła mi znacznie gorączka i już się tak strasznie nie pociłam. Głowę też jakbym miała nową - przewietrzoną i lekką. Niecierpliwie czekałam na księdza, który miał mi przynieść Białego Pana Jezusa. To było najszczęśliwsze spotkanie w moim życiu! Sam Bóg przyszedł do mnie! Sam Bóg!
Od tego zdarzenia minęło wiele lat ale nadal, za każdym razem gdy przyjmuję Komunię świętą, jestem zdumiona, że On przychodzi do kogoś takiego jak ja... Często się nad tym zastanawiam i wtedy rozmawiam o tym z moimi świętymi Przyjaciółmi. Bo wyobraźcie sobie, że poznałam ich wielu. I każdy coś mi pozostawił, żebym pamiętała o nich, ale przede wszystkim o Panu Bogu. Można powiedzieć, że na każdy dzień roku mam taki "przypominacz", chociaż spośród mnóstwa pamiątek, najczęściej biorę do ręki różę, piórko, albo obrazek Bożego Miłosierdzia.

poniedziałek, 19 października 2009

modlitwa


Ach żałuję za me złości,
Jedynie dla Twej miłości.
Bądź miłościw mnie grzesznemu,
Dla Ciebie odpuszczam bliźniemu.

środa, 14 października 2009

PIĘĆ PRZYKAZAŃ KOŚCIELNYCH
1. W niedziele i święta nakazane we Mszy św. nabożnie uczestniczyć i powstrzymać się od prac niekoniecznych
2. Przynajmniej raz w roku spowiadać się
3. Przynajmniej raz w roku, w czasie wielkanocnym, Komunię św. przyjąć
4. Zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od mięsa i w okresach pokuty powstrzymywać się od udziału w zabawach
5. Troszczyć się o dobro wspólnoty Kościoła.

PRZYKAZANIE MIŁOŚCI
Będziesz miłował Pana Boga twego z całego serca swego, z całej duszy swojej i ze wszystkich sił swoich,
a bliźniego swego jak siebie samego.

poniedziałek, 12 października 2009

Potop karą za grzechy

Po grzechu oraz ich syna Kaina coraz bardziej oddalili się od Ich grzechy tak bardzo go zasmucały, że zaczął żałować iż stworzył człowieka. Wśród , którzy przebywali na tylko i jego zawsze żyli w przyjaźni z . Kiedy więc postanowił ukarać potopem nakazał budować , aby ocalić jego . Ponieważ potop miał trwać czterdzieści dni i czterdzieści nocy polecił zabrać do także po jednej parze ze wszystkich . Kiedy już była gotowa i znalazła się w niej cała oraz wszystkie zaczął padać . występowały z brzegów i podnosiły się coraz wyżej, aż zakryły nawet wysokie . W taki sposób w potopu zginęli wszyscy grzesznicy. Po czterdziestu dniach kiedy przestał padać, zaczęły powoli opadać. Gdy osiadła na i przekonał się, że może już ją opuścić podziękował za ocalenie – zbudował i złożył ofiarę. Wtedy pobłogosławił i jego - na niebie ukazała się , znak przymierza, jakie zawarł z .

Autor: Marta Gródek-Piotrowska rys. Monika Potoczek